JEBEL TOUBKAL


W Marrakeszu na dworcu Bab er Rob wsiedliśmy do grands taxi, czyli do taksówki kursowej zabierającej do kilkunastu pasażerów i dotarliśmy do górskiej wioski Imlil. Stąd rozpoczęliśmy pierwszy etap wejścia na najwyższy szczyt Maroka oraz północnej Afryki, leżący w paśmie gór Atlas Jebel Toubkal o wysokości 4167 m.

Droga klasyczna na Jebel Toubkal Ikhibi Sud, ma swój początek pomiędzy straganami w centrum wioski Imlil. Prowadzi ona w górę wioski, a potem w lewo, przez gaje orzechowe. Potem wyraźny szlak prowadził nas przez szerokie koryto wyschniętej rzeki i dalej do białego kamienia Sidi Chamharouch. Ten kamień jest miejscem, do którego pielgrzymują miejscowi, szukając uzdrowienia. Na tej trasie nie sposób pomylić drogi. Z Sidi Chamharouch szlak zaczyna się piąć pod górę wzdłuż głębokiej doliny, aż do schroniska Neither. Samo schronisko to solidny murowany budynek, w środku urządzony jak każde górskie schronisko w Europie. Nocleg jest tani - 80 dirhamów, a jedzenie można kupić na miejscu i jest o wiele tańsze niż w polskich schroniskach. Trzeba mieć tylko własny śpiwór, bo z kocami jest problem.

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano i po zjedzeniu schroniskowego śniadania ruszyliśmy w stronę naszego celu. Nasze wejście na Jebel Toubkal prowadziło Ikhibi Sud, czyli południową drogą, która jest zarazem klasyczną. Podążyliśmy w górę przekraczając dość duży potok i trawersując zbocze. Potem droga prowadziła nas wzdłuż dolinki, która wyprowadziła nas po dwóch godzinach marszu na przełęcz. Po lewej stronie otworzył się widok na Jebel Toubkal. Po około trzech godzinach od wyjścia ze schroniska podziwialiśmy z Martą cudowne widoki z dachu Afryki Północnej. Szlak na początku października nie sprawił nam żadnych trudności. Nie używaliśmy raków, czekana, a i kijki teleskopowe też są zbędne, choć ułatwiały nam zejście po piargu.

W schronisku spotkała nas miła niespodzianka. Zapoznaliśmy parę naszych Rodaków, nowożeńców z Katowic Asię i Bolka, którzy wejściem na Jebel Toubkal kończyli trekking w w Atlasie Wysokim. Wspólnie spędziliśmy kilka następnych dni, w Marakeszu.

Robert Remisz



2005.09 - Widok na osadę Imlil skąd wychodzimy na Jebel Toubkal.







Za nami pozostaje ostatnia wioska na szlaku - Arumd.



Pokonujemy kotlinę zasłaną naniesionymi przez wodę żwirami, a na jej południowym krańcu kierujemy się zakosami ścieżki na wschodnie zbocze doliny. W tym miejscu dolina rozdziela się. Idziemy prosto, na południe, do schroniska pod Toubkalem.



Turystyczny szlak aż do schroniska Neither lokalsi zazwyczaj pokonują na osiołkach.





Wyraźny szlak prowadził nas do białego kamienia Sidi Chamharouch 2310 m, do którego pielgrzymują miejscowi, szukając uzdrowienia.



Z Sidi Chamharouch szlak zaczyna się piąć pod górę wzdłuż głębokiej doliny, aż do schroniska Neither.



Za mostkiem dolina łagodnie zakręca na zachód, a potem znów na południe, omijając ogromny masyw Jebel Toubkal.



Wkrótce naszym oczom ukazują się budynki schroniska pod Toubkalem do którego docieramy idąc wolno z Imlil w niecałe 5 godzin.



Samo schronisko to dwa solidne murowane budynki, w środku urządzone jak każde górskie schronisko w Europie. Nocleg jest tani - 80 dirhamów, a jedzenie można kupić na miejscu i jest o wiele tańsze niż w polskich schroniskach. Trzeba mieć tylko własny śpiwór, bo z kocami jest problem.



Podejście prowadzi boczną dolinką zaczynającą się powyżej schroniska.







Droga prowadziła nas wzdłuż dolinki pnąc się dziesiątkami zakosów,



aż wreszcie wyprowadziła nas po 2 godzinach marszu na przełęcz Tizi-n-Tobukal 3950 m.







Po krótkim, łagodnym podejściu granią, ukazał się Jebel Toubkal.



Wierzchołek Jebel Toubkal.



Po niespełna trzech godzinach od wyjścia ze schroniska,



podziwialiśmy cudowne widoki z dachu Afryki Północnej.



Zejście z przełęczy w stronę schroniska Neither.











W zejściu poniżej schroniska Neither do osady Imlil.









Mapka z wrysowaną drogą wejścia na Jebel Toubkal.