PUNTA PENIA - MASYW MARMOLADA


Punta Penia o wysokości 3343 metrów to najwyższy wierzchołek ogromnego masywu zwanego Marmolada, położonego w Dolomitach. Marmolada jest najwyższym szczytem Dolomitów i jako jedyny szczyt w nich posiada znaczny lodowiec, który pokrywa prawie całą północną stronę masywu. Strona południowa to pionowy skalny mur. Kontrast pól śnieżnych i skalnych urwisk decyduje o pięknie tej góry.

Na najwyższy szczyt Marmolady - Punta Penia prowadzą dwie łatwe drogi: od północy przez lodowiec Marmolada oraz granią zachodnią, którą poprowadzona jest via ferrata Cresta Ovest della Marmolada. Droga klasyczna na Punta Penia przez lodowiec Marmolada była naszą drogą wejściową, natomiast via ferrata Cresta Ovest della Marmolada była naszą drogą zejściową. Wchodząc na Punta Penia od strony zalewu Fedaia, skorzystaliśmy z możliwość ominięcia mało ciekawego początkowego podejścia poprzez wjazd tanią i dość oryginalną kolejką linową do scroniska Pian dei Fiacconi 2626 metrów. Dzięki temu w jeden dzień można wejść na Punta Penia. Rozpoczęliśmy podejście północną ścianą przez lodowiec, który jak na alpejskie warunki nie jest imponujących wymiarów, ale z pewnością nie należy go lekceważyć. Naprawdę warto użyć raki i czekan oraz związać się liną dla własnego bezpieczeństwa. Ruszyliśmy początkowo środkiem lodowca prosto pnąc się w górę, by w połowie drogi skręcić w prawo trawersując pola śnieżne. Po niecałych dwóch godzinach doszliśmy do skalnej ściany. Odcinki skalne o małych trudnościach przeszliśmy szybko, po czym wyszliśmy na śnieżną grań. Łatwym terenem doszliśmy do wierzchołka Punta Penia najwyższego szczytu w masywie Marmolada.

Schodziliśmy zachodnią granią na przełęcz Forcella Marmolada położoną na wysokości 2896 metrów. Jest to wybitne obniżenie głównej grani Marmolady, znajdujące się między szczytami Punta Penia i Gran Vernel. Wydeptaną trasą trzymając się grani schodziliśmy około 20 minut, aż napotkaliśmy sporą ekspozycję. W tym miejscu zaczęła się via ferrata Cresta Ovest della Marmolada, którą schodziliśmy aż na przełęcz. Dalej ruszyliśmy szlakiem numer 606 w stronę kolejki.

Robert Remisz