WILDSPITZE


Wyprawa na Wildspitze? Nie to źle i pompatycznie brzmi. To był raczej miły, kilkudniowy wypad w Alpy Oetztalu z wejściem na Wildspitze 3772 m. Wybrana przez nas droga klasyczna na Wildspitze 3772 m (trudności PD-) prowadzi południowo-zachodnim zboczem. Zaczyna się w miejscowości Vent następnie prowadzi do schroniska Breslauer Hutte 2844 m, po czym trawersuje południowo-zachodnią ścianę do przełęczy Mitterkarjoch 3470 m.

Vent to urocza, tyrolska, mała miejscowość na końcu głęboko wciętej doliny i właśnie tu zostawiliśmy samochód. Podejście od parkingu do schroniska Breslauerhutte leżącego u stóp Wildspitze zajmuje 3 godziny, a jeżeli skorzysta się z wyciągu krzesełkowego za 6 euro, to szlak skraca się do niecałych dwóch godzin. Schronisko Breslauerhutte leży na wysokości 2840 m na południowo wschodnich zboczach Wildspitze. Grań ta rozdziela dwa opadające ze szczytu na południowy wschód lodowce: Mitterkarferner i Rofenkarferner. Tym pierwszym prowadzi klasyczna droga na Wildspitze.

Następnego dnia z Breslauerhutte tuż przed 6 rano ruszyliśmy wraz z Januszem na Wildspitze. Ścieżka prowadziła wyraźnie doliną Mitterkar, gdzie wiła się morenami lodowca mozolnie pnąc się w górę. Na wysokości około 3250 m skręciliśmy na północ tak, aby trafić do wylotu dość wyraźnego żlebu opadającego z przełęczy Mitterkarjoch. W górnej części doliny zalegał śnieg i przed wejściem w żleb związaliśmy się liną. Idąc z dołu łatwiej pokonać go trzymając się skał z prawej strony rynny, ponieważ na skale można znaleźć kilka punktów asekuracyjnych, które są użyteczne w drodze powrotnej, by komfortowo zjechać rynną na linie.

Kiedy pokonaliśmy grzebień skalny przełęczy Mitterkar, po jej drugiej stronie otworzył się widok na Taschachferner i całe otoczenie Pitztal. Zeszliśmy na lodowiec przekraczając szczelinę brzeżną i trawersem zeszliśmy na wypłaszczenie, po czym wydeptaną ścieżką poprzedników ruszyliśmy w górę przekraczając kilka szczelin i kierując się na rozległą przełęcz pod szczytem. Na Wildspitze weszliśmy po 4 godzinach od wyjścia ze schroniska Breslauerhutte.

Robert Remisz